…a już na pewno bardzo uzależniającym środkiem.
To dlatego — jeśli nie narzucimy sobie mocnego zamordyzmu cukrowego — liczba łyżeczek dodawanych do kawy i ogólny udział cukrów w naszej codziennej diecie będzie rósł niebezpiecznie szybko.
Wiedzą też o tym doskonale producenci wszelkiego rodzaju przetworzonej żywności. Skoro cukier działa jak narkotyk, i chcemy go coraz więcej i więcej, to czemu nie dodawać go tam, gdzie to oczywiste:
- do jogurtów,
- do płatków kukurydzianych,
- do batonów, słodyczy, deserów itd.,
ale również tam, gdzie tego można by się najmniej spodziewać. Na przykład, bardzo popularnym wybiegiem jest stosowanie absurdalnych ilości karmelu w pieczywie. Przepięknie wyglądający, cieszący oczy brązowy kolor bułeczek do hamburgerów uzyskuje się nie dzięki dobremu ich wypieczeniu. To efekt uboczny karmelu, którego narypali do tej bułki w diabły!
Bo nic tak nie uzależnia jak tłuszcz + szybko przyswajalne węglowodany!
W diecie makroskładnikowej fundamentem jest bilans i balans; złoty środek. Oraz założenie, że żadna dieta oparta na skrajnościach (wysokotłuszczowa, low-carbowa, wysokobiałkowa) nie jest dobra. Dlatego węglowodany są w niej ważnym składnikiem i de facto spożywa się ich każdego dnia największe ilości.
Ale muszą to być węglowodany złożone, trudno przyswajalne; rozpuszczające się we krwi przez wiele godzin i dzięki temu — dające uczucie sytości na wiele godzin. A nie „szybkie strzały” w postaci cukrów prostych, uderzających natychmiast do mózgu, dających to cudowne, euforyczne uczucie energii i sytości… które znika po najdalej pół godzinie.
I człowiek znowu robi się głodny… i znowu sięga po cukier w takiej, czy innej formie… i chce go więcej i więcej… jak przy nałogu.