Wielu dietetyków powtarza, że jednym z pierwszych kroków na drodze do odchudzania (czy ogólnie: stabilizacji diety i przejścia na zdrowy tryb odżywiania się) jest wyrzucenie z jadłospisu (lub chociaż maksymalna redukcja spożycia): słodyczy, ciast, chipsów, frytek, hamburgerów, hot-dogów i w ogóle szybkiego, pysznego, a przy tym potwornie chemicznego i przetworzonego jedzenia.
Głód? Zamiast powyższego zrób / kup sobie bułkę z szynką, serem albo warzywami.
Fajnie. Sęk w tym, że nawet kupując (czy czasem nawet przyrządzając) takie zwykłe „bułki z czymś”, trzeba uważnie patrzeć na makroskładniki oraz skład chemiczny. Żeby nie dostarczyć organizmowi literalnie rzecz ujmując jedzenia-syfu, który niewiele lepszy jest, a często nawet gorszy od fast-foodów.
Mamy tu taki przykładowy wytwór śląskiego rynku spożywczego. Co by nie poszło o bułę do sądu, ukryłem dane producenta. No, i co my tu mamy:
- bułka pszenna (skład raczej przeciętny; makroskładnikowo: czyste węglowodany proste),
- bułka tarta i mąka ziemniaczana do panierki (znowu czyste węglowodany proste),
- mięso odkostnione mechanicznie z kurcząt 71,5%, mięso wieprzowe 5%,
- sałatka szwedzka lub mieszkanka warzyw, jak kto woli (znowu cukier),
- sos (i cukier).
Szczególnie to mięso odkostnione mechanicznie zastanawia. MOM przeszedł do lamusa? Anyway, brzmi creepy i nie należy spodziewać się wysokich ilości składników odżywczych.
Do tego nasze ulubione zwierzaczki:
- guma guar,
- benzoesan sodu,
- guma ksantanowa,
- sorbinian potasu,
- skrobia modyfikowana,
- przeciwutleniacz E385,
- żółtko jaja w proszku (które — pamiętacie? — robione jest z ryb, a nie z jajek!).
Gdyby chcieć spojrzeć na to wszystko tylko makroskładnikowo, to mamy:
- tłuszcz (mięso drobiowe i wieprzowe),
- węglowodany proste (sałatka szwedzka),
- węglowodany proste (bułka pszenna),
- węglowodany proste (sos).
Czyli najkorzystniejsza (oczywiście z punktu widzenia producenta) i jednocześnie najbardziej uzależniająca (patrz tutaj) kombinacja, o jakiej można tylko zamarzyć. Tłuszcz plus błyskawicznie przyswajalne cukry proste. Idealny budulec grubego tyłka…
…oraz doskonałego konsumenta. Wrypiesz 1/3 dziennego zapotrzebowania (równowartość konkretnego obiadu), a pół godziny później znowu odczuwasz głód!
A skoro już o tym mowa, to z moich przybliżonych szacunków wynika (bo producent tej konkretnej bomby kalorycznej się nie przyznaje) mniej więcej takie coś (dla tej konkretnej buły — 185 gramów):
- energia: 418 kalorii (21,09% dziennego zapotrzebowania),
- tłuszcz: 14,26 grama (21,61% dziennego zapotrzebowania),
- węglowodany: 52,41 grama (18,56% dziennego zapotrzebowania),
- białko: 20,22 grama (31,60% dziennego zapotrzebowania).
Jedna mała (niecałe 200 gramów) bułeczka z kurczaczkiem oznacza: ponad jedną piątą (jeden cały posiłek!) dziennego zapotrzebowania przeciętnego dorosłego człowieka (i jeszcze trochę więcej w przypadku kobiet). Masakra!